Lulejże mi, lulej, we wszechświecie całym, Tyś jest moim królem, mój syneczku mały.
Autor: Stanisław Tym
Muzyka: Jerzy Derfel
To ostatnia scena „Misia”. Poważna i wzruszająca. To jest niebywałe, ale ten film – opowieść o cyniku i kombinatorze, któremu udaje się jego kombinacja, kończy się… wyznaniem wiary.
Ta scena niesie w sobie jakąś niebywałą nadzieję. Opowieść węglarza o Tradycji, która była, jest i będzie siłą Polaków. I po prostu religijne wyznanie wiary wyśpiewane w kolędzie, powodują, że MIŚ urywa się z helikoptera i wali w błoto. To błoto chlapie dookoła, wszyscy są ubrudzeni, ale to koniec MISIA – symbolu oszukaństwa, kombinacji, złodziejstwa, korupcji, zła.
Ryśków Ochódzkich (pierwotnie miał się nazywać Nowohucki, ale cenzura nie pozwoliła) i Janków Hochwanderów dookoła mrowie. Ten nasz współczesny MIŚ jeszcze fruwa. Jeszcze.